Angielskie słowo „Christmas” to skrót od słów Mass of Christ (msza Chrystusa).
Odprawiano ją o dwunastej w nocy z 24 na 25 grudnia. Zgodnie z tradycją
największy dzwon w kościele godzinę przed północą odzywa się cztery
razy, a punktualnie o północy zaczynają bić wszystkie dzwony - to
początek świąt, radość z narodzin Chrystusa.W Anglii Boże Narodzenie
obchodzone było już we wczesnym średniowieczu. Wtedy narodziły się
pierwsze świąteczne zwyczaje. Często były one nadaniem chrześcijańskiej
treści wcześniejszym pogańskim obchodom zimowego przełomu. Niestety
później większość tradycji wymarła. Współczesne Boże Narodzenie ma
stosunkowo krótką historię - sięga czasów wiktoriańskich. Niektóre
zwyczaje, np. choinka i dawanie prezentów przez św. Mikołaja, obchodzone
są na całym świecie. Anglia ma też jednak własne, nigdzie nie spotykane
praktyki.
Choinka
Pierwszą choinkę przywiózł do Anglii książę Albert, mąż królowej
Wiktorii. Przystrojone bogato drzewko zjawiło się na zamku Windsor w
1841 r. Bardzo spodobało się królowej. I szybko znalazło się w innych,
zwłaszcza bogatych domach arystokratów i zamożnych przedstawicieli klas
średnich.
Świerkowa choinka to zwyczaj niemiecki, ale rodem z... Anglii.
Pochodzący z Devonu św. Bonifacy, żyjący w VIII wieku, wyruszył do
Europy, by nieść chrześcijaństwo plemionom germańskim. Wiecznie zielona
jodła była w tym czasie uznawana w Anglii za symbol chrześcijaństwa i
nieśmiertelnego Boga. Plemiona germańskie czciły dąb, który był bogato
dekorowany w czas świąt Zimowego Przełomu. Jak głosi legenda, Bonifacy w
geście przeciwstawienia się pogańskiemu świętu ściął dąb, który miał
stanowić centrum obchodów. Ku zdziwieniu wszystkich z wyciętego pnia
wyrosła jodła. Od tego czasu narodził się w Niemczech zwyczaj
dekorowania jodły świeczkami, by także w nocy św. Bonifacy mógł głosić
wiarę wśród pogan.
Do wnętrza domu pierwsze drzewko przybrane błyszczącymi gwiazdkami
przyniósł podobno Marcin Luter. W czasach wiktoriańskich na choince
zapalano świece. Pierwsze lampki elektryczne pojawiły się w 1895 r.
W angielskiej tradycji bożonarodzeniowej obecnych jest również wiele
innych roślin, tych wiecznie zielonych. Ostrokrzew, bluszcz, jemioła i
rozmaryn znane są już we wczesnym średniowieczu. Odganiały złe moce i
symbolizowały nowe życie, które odrodzi się na wiosnę.
Ostrokrzew - postrach elfów
Ostre liście tej rośliny to symbol korony cierniowej, którą Chrystus
miał na głowie przed ukrzyżowaniem. Czerwone jagody są symbolem Jego
krwi. Dlatego czasem ostrokrzew nazywany jest krzakiem cierniowym.
Najsłynniejsza odmiana rośnie w Glastonbury, gdzie podobno zasadził go
św. Józef z Arymatei (wkrótce po ukrzyżowaniu Jezusa miał przybyć do
Anglii, by wprowadzać tu chrześcijaństwo). Każdego roku merowie
Glastonbury i Somerset oraz wikary miejscowego kościoła św. Jana
Chrzciciela odcinają gałązkę krzewu i przesyłają na dwór królewski jako
ozdobę stołu.
W Szkocji gałązkę ostrokrzewu zawieszano nad drzwiami, by w ten sposób
trzymać z daleka niesforne elfy. W środkowej Anglii był natomiast
zwyczaj, że chłopcy ranili sobie dłoń ostrym liściem, a liczba kropel
upuszczonej krwi mówiła o liczbie lat, jaką mają jeszcze przed sobą.
Bluszcz – szansa dla kobiety
Ostrokrzew uznawany jest za symbol męskości. Natomiast bluszcz to symbol
kobiecości. Roślina ta nie jest samodzielna, musi się na czymś
wspierać. W ten sposób obrazuje słabość człowieka, który powinien
polegać na Bogu. Bluszcz pnący się po murze domu miał trzymać z daleka
wiedźmy. Gałązka bluszczu - odcięta w wigilię i położona na spodeczku z
wodą - wróży pomyślne zbiory w nadchodzącym roku, jeśli przetrwa do
święta Trzech Króli. Ani ostrokrzewu, ani bluszczu nie należało wnosić
do domu przed świętami – to przynosi nieszczęście. Po tym, która z tych
roślin została przyniesiona pierwsza, można wnioskować, kto będzie
rządził w domu przez następny rok – kobieta czy mężczyzna.
Rozmaryn – na złe duchy i dziki
Ziele to było podobno ulubioną przyprawą Matki Boskiej. Przynosi ochronę
przed złymi duchami. Rozmaryn to roślina przyjaźni. Jego wiązkę
wrzucano do wnętrza głowy dzika, która po upieczeniu była przysmakiem w
bogatych domach średniowiecznych Anglików. Rozmaryn to symbol pamięci – w
Boże Narodzenie przypominamy dzień urodzin Jezusa.
Jemioła – jagodowe pocałunki
Druidowie wierzyli, że jemioła spadła z nieba i dlatego rośnie na
drzewach. W ten sposób łączy to, co niebiańskie i duchowe, z tym, co
ziemskie. Symbolizuje więc pojednanie Boga z grzeszną ludzkością.
Zwyczaj publicznego całowania się pod jemiołą pochodzi właśnie z Anglii.
Należy przedtem urwać z gałązki białą jagodę i wręczyć ją osobie, którą
chcemy pocałować. Gdy kończą się jagody, kończą się i pocałunki.
Jemioła to także roślina przyjaźni i pojednania. W jednym z kościołów w
Yokru odprawiano zimą nabożeństwa jemiołowe. Publiczni grzesznicy mogli
wtedy otrzymać rozgrzeszenie.
W Anglii - jak we wszystkich krajach chrześcijańskich – istnieją
specjalne potrawy, spożywane tylko w czasie świąt Bożego Narodzenia.
Najważniejszym posiłkiem jest nie - jak w Polsce - wieczerza wigilijna,
ale obiad podawany wczesnym południem w pierwszy dzień świąt.
Wykwintna trójca - głowa dzika, gęś i indyk
Te trzy pieczenie dominowały na bożonarodzeniowych stołach Anglii.
Jak głosi legenda, głowa dzika pojawiła się dla uczczenia przygody,
która przytrafiła się studentowi Queen’s College z Oxfordu. Otóż w
pierwszy dzień świąt został on napadnięty przez dzika. Broniąc się,
wrzucił mu do gardła księgę Arystotelesa, którą miał właśnie pod pachą.
Nie chciał jednak stracić cennego dzieła. Odciął więc głowę zwierzęcia i
przyniósł do college’u - podano ją jako pieczeń na świąteczny obiad.
Przez wieki najbardziej popularną świąteczną potrawą była pieczona gęś.
Podobno pierwszego indyka, przywiezionego z Francji, zjadł król Henryk
VIII. W Szkocji tę pieczeń wprowadził Jakub VI, późniejszy Jakub I,
który po prostu nie lubił gęsi. Dziś przed świętami sprzedaje się ok. 10
milionów indyków, z których każdy waży przeciętnie 5 kg. Można więc
zrobić posiłek dla co najmniej 16 osób. Indyka nadziewa się jadalnymi
mielonymi kasztanami, pieczonymi ziemniakami, brukselką, pieczoną
pietruszką ze skórką pomarańczową. W tym samym naczyniu piecze się małe
kiełbaski zawinięte w plasterki boczku, które układane są obok indyka na
półmisku.
Pudding - płonący przysmak
Przygotowanie tego jedynego w swoim rodzaju angielskiego przysmaku to
cała ceremonia. W ostatnią niedzielę września do ogromnej kamiennej misy
należy wrzucić trzynaście składników, które symbolizują Chrystusa i
dwunastu apostołów. Są to: mąka, łój wołowy, migdały, trzy rodzaje
rodzynków (raisin, currant i sultana), bułka tarta, cukier, jajka, rum,
utarta marchewka, kandyzowane czereśnie i sok z cytryny. Wszystko należy
wymieszać drewnianą łyżką, wykonując ruchu ze wschodu na zachód. To dla
uczczenia trzech króli (zwanych w Anglii trzema mędrcami), którzy
przybyli do Betlejem, by złożyć hołd Jezusowi. Każdy z członków rodziny
musi choć raz zamieszać masę, nawet niemowlęta (z pomocą rodziców) - bo
to zapewnia powodzenie w nadchodzącym roku. Najlepiej wypowiedzieć wtedy
w myślach jakieś życzenie – jeśli nikomu go nie zdradzimy, to na pewno
się spełni. Zawartość misy zawija się w bawełniany materiał, gotuje na
parze 5-6 godzin, a po zdjęciu z ognia wkłada do spiżarki.
Co tydzień należy pudding wyjąć, znowu zamieszać, dolać trochę rumu i
ponownie odłożyć w zimne miejsce. Po trzech miesiącach jest gotowy. Z
samego rana w pierwszy dzień świąt pudding jeszcze raz gotuje się na
parze – tym razem przez 2-3 godziny. Wyjęty na półmisek, polany śmietaną
i sherry (lub rumem), przybrany gałązką ostrokrzewu jeszcze gorący
wjeżdża na stół. Gasi się wówczas światło, a alkohol i gałązkę podpala –
widok prawdziwie niezwykły. Po chwili znowu zapalane są światła i można
już delektować się smakołykiem. Do ciasta wrzuca się zawsze monetę -
najczęściej srebrną. Szczęśliwy znalazca może być pewny, że następny rok
będzie udany.
W średniowieczu świąteczny pudding wyglądał zupełnie inaczej. Była to
gotowana baranina i wołowina, do której wrzucano rodzynki, suszone
śliwki, wino i korzenie. Potrawa konsystencją przypominała gęstą zupę. W
XVII wieku coraz częściej na stołach zaczął pojawiać się pudding
śliwkowy, ale purytanie uznali to za „zły zwyczaj”. Odrodzenie
świątecznego puddingu ogłosił specjalnym dekretem w 1714 r. król Jerzy
I. Obecna receptura pochodzi - jak i inne angielskie zwyczaje - z czasów
wiktoriańskich.
Crackers – wybuchowe niespodzianki
Po zjedzeniu puddingu nadchodzi czas na wystrzelenie crackersów. Ten
zwyczaj ma pochodzenie czysto komercyjne. Wymyślił je w 1850 r. Tom
Smith, obserwując wznoszące się w górę iskierki ognia i trzaskające
kawałki drewna. Wpadł na pomysł, by utrwalić to zjawisko w zabawce – ku
uciesze dzieci.
Crackers to długie na kilkanaście centymetrów rolki tektury zawinięte w
ozdobny papier. Ciągnięte za końce przez dwie osoby strzelają ukrytym w
środku kapiszonem. Po rozpadnięciu się na dwie części wypada na stół
drobny prezent (jego wartość zależy od ceny krakersów lub hojności
gospodarzy), kartka z jakimś żartem nie najwyższego lotu i papierowa
korona, którą obowiązkowo należy włożyć na głowę.
Mince Pies – ciasteczkowa kołyska
Są to małe okrągłe babeczki nadziewane specjalną masą - głównie ze
smażonych rodzynków, pokrojonych drobno jabłek i skórki pomarańczowej.
Podaje się je na podwieczorek, czyli tea. Kiedyś miały kształt owalny –
dla upamiętnienia kolebki, w której sypiał w stajence Jezus - i
nadziewano je mięsem.
W okresie Bożego Narodzenia - od pierwszego dnia świąt do Trzech Króli -
należy zjeść dwanaście takich ciasteczek. Ma to zapewnić powodzenie w
przyszłym roku. W wigilię dzieci stawiają jedną babeczkę z kieliszkiem
sherry obok kominka. To dla świętego Mikołaja - by po przyniesieniu
prezentów mógł posilić się przed dalszą drogą.
Ale święta to nie tylko czas objadania się przy stole…
Skarpetki przy kominku
W czasach wiktoriańskich kominek z palącym się w nim drewnem stanowił
centralne miejsce salonu. Przy nim wieczorami zbierała się rodzina.
Zwłaszcza podczas adwentu, gdy codziennie wspólnie zapalano poświęconą
świecę, odmierzającą dni do świąt.
Wzmianka o zawieszonych na prezenty skarpetkach pojawiła się po raz
pierwszy w Słowniku Oxfordzkim w 1854 r. Przed świętami dzieci spisywały
na kartce wszystkie swoje prośby i wrzucały ją do ognia. Z kształtu
dymu Mikołaj odczytywał życzenia malców. Prezenty rozpakowywane są na
ogół rano w pierwszy dzień świąt. Wzajemne dawanie sobie prezentów to
tylko symbol największego prezentu, jaki otrzymała ludzkość od Boga -
Jezusa.
Boxing Day
Dzień ten zaczęto świętować już w średniowieczu, ok. 800 lat temu.
Opróżniano wtedy w kościołach puszki, czyli boxes, do których wierni
wrzucali datki. Pieniądze dzielono między najbiedniejszych parafian. Był
to więc dzień jałmużny. Najpopularniejsza kolęda śpiewana tego dnia to
„Good King Wencelas”. Opowiada o monarsze celebrującym Boxing Day w
chacie biednej rodziny, z którą podzielił się królewskimi smakołykami.
W tym dniu w bogatych domach służba miała wolne, a dostarczyciele
różnych usług przychodzili, by otrzymać świąteczny napiwek. Z czasem
dzień ten stał się wolny od pracy dla wszystkich.
Pantomima
To tradycyjne angielskie przedstawienie nie ma nic wspólnego z tym, co
po polsku nazywamy pantomimą. Pojawiła się w Anglii w XVIII wieku i
nawiązuje formą do włoskiej comedia del’arte. Tradycyjnie to mieszanka
bajek, ludowych legend i opowieści arabskich. Widzów zabawiają także
klauni i arlekiny. Fabuła jest na ogół bardzo prosta, a na pierwszy plan
wysuwa się walka dobra ze złem, przy czym jedną rolę kobiecą gra
mężczyzna, a w strój młodego chłopaka przebiera się kobieta. Premiera
pantomimy odbywała się w bogatych domach zawsze w Boxing Day.
Występowali w niej nie tylko zaproszeni na tę okazję zawodowi aktorzy,
ale też młodsi na ogół członkowie rodziny. Podczas drugiej wojny
światowej, gdy na terenie zamku Windsor stacjonował oddział Gwardii
Królewskiej, w pantomimie z dużym przejęciem grała księżniczka Elżbieta,
obecna królowa.
Charakter pantomimy zmienił się zasadniczo w drugiej połowie XIX wieku,
kiedy to popularne stały się teatry i musicale. Moda na pantomimę
ogarnęła wówczas całe społeczeństwo. Dziś biorą w niej udział aktorzy,
ale także dzieci i znane osobistości. Choć jest to spektakl przeznaczony
głównie dla dzieci, to na użytek dorosłych włączone są wątki
współczesne, często nie pozbawione elementów politycznych. Wszystko to
jest bardzo głośne i... bardzo jarmarczne.
Kartki świąteczne
W 1843 r. Sir Henry Cole, urzędnik państwowy, zastanawiał się, jak
upowszechnić wśród zwykłych ludzi niedawno uruchomioną Pocztę Publiczną.
Namówił rysownika Johna Horeley’a, by zaprojektował specjalną kartkę z
okazji Bożego Narodzenia. W pierwszym roku sprzedano tysiąc kartek po
jednym szylingu za każdą.
Pierwsze drukowane kartki pojawiły się w 1846 r. Stały się bardzo
popularne w latach 60-tych XIX wieku. Otrzymane kartki wieszano z dumą
wokół kominka na specjalnych sznureczkach. Ich liczba mówiła o
popularności rodziny. Zawieszone nad kominkiem kartki stanowiły część
dekoracji domu. Znikały jak cały świąteczny wystrój 6 stycznia - w
święto Trzech Króli. Przegapienie tego terminu, a zwłaszcza zostawienie
na podłodze choćby jednej igiełki ze świątecznego drzewka, miało
przynosić nieszczęście.
Pamiętajmy więc, aby noworoczne porządki robić bardzo dokładnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz